PIEKIELNIE DOBRY ARTYKUŁ. Krótka forma o etykietowaniu.

PIEKIELNIE DOBRY  ARTYKUŁ

PIEKIELNIE DOBRY ARTYKUŁ

Krótka forma o etykietowaniu

U progu startu roku szkolnego zgłaszam się z tematem, który bezustannie przez 20 lat mojej pracy zawodowej jest jednym z tych FUNDAMENTALNYCH. Fundamentalnych dla budowania lub obniżania pewności siebie, w przebiegu scenariusza życiowego, dla samopoczucia. Ma wpływ na całą ogólną ocenę siebie i rzeczywistości.

Mam na myśli tworzenie się systemu przekonań na swój temat.

System przekonań tworzy się od wczesnego dzieciństwa i wpływa na to, w jakim stopniu korzystamy z własnego potencjału, jak oceniamy swoje możliwości i sytuację życiową. Gdyby prześledzić historię powstania naszego oprogramowania psychologicznego, znajdziemy w niej mnóstwo określeń na swój temat, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Te, które zapisały się poprzez przeżyte w trakcie ich odbioru EMOCJE, stają się przekonaniami. Przekonaniami, filtrami, przekleństwami lub darami. Samospełniającą się przepowiednią.

🎭

Etykietowanie to nadawanie ogólnych etykiet sobie i/lub innym ludziom. Etykietowanie stanowi element procesu definiowania siebie i otaczającego świata: zadaj sobie pytanie "KIM JESTEM?". Jak na nie odpowiesz? Ja mógłbym odpowiedzieć: matką, kobietą, psycholożką, partnerką. To wszystko etykiety, umieszczające mnie w konkretnych kategoriach postrzeganego przeze mnie świata. Takie etykiety przyspieszają proces przetwarzania informacji ułatwiając orientowanie się w świecie. Ale ma swoje negatywne konsekwencje – bo etykietując, uogólniamy, upraszczamy, pomijamy coś.

🎭

Etykietowanie może być błędem myślenia – szczególnie wtedy, gdy nadajemy negatywne etykiety mówiąc o sobie bądź o kimś: idiota, kretyn, debil, wariat, kłótliwa jędza itp. Etykietując stawiamy znak równości między człowiekiem a zachowaniem pomijając równocześnie kontekst sytuacji i danego zachowania. Jest to skrajna forma nadmiernego uogólniania.

🎭

W gabinecie bez względu na wiek klienta spotykam się z poważnymi konsekwencjami etykiet negatywnych.

Dzieci i nastolatki cierpią z powodu etykiet otrzymanych od rówieśników, rodziców i nauczycieli. Zaczynają je traktować jako prawdę o sobie.

Dorośli, mając zapisane je twardym dysku, obserwują ich skutki w swoich decyzjach, jakości relacji i własnych reakcjach w każdym aspekcie życia.

🎭

Z tematem etykiet negatywnych związany jest temat STYGMATYZACJI, inaczej naznaczenia lub piętna, a także stereotypów czy samospełniającego się proroctwa.

Kiedy na przykład jesteśmy diagnozowani, po otrzymaniu etykiety/nazwy, zaczynamy być „odmienni”, skategoryzowani. Nadanie etykiety może być zamykające na działanie lub motywujące, jeśli już wiemy, co „nam jest” i „jacy jesteśmy”. Tak się często dzieje, kiedy mamy trudności ze zdrowiem fizycznym czy psychicznym.

Uzyskanie jednolitej nazwy dla naszych problemów daje nam psychiczny komfort – to tzw. zjawisko Rumpelstilzchena.

Gdy dostajemy termin fachowy dla naszego zaburzenia, odczuwamy ulgę. Odzyskujemy kontrolę poznawczą nad naszym problemem, wiemy, co nam dolega, potrafimy to skategoryzować i zamknąć w ramki. Coś, co było nienamacalne, nagle zyskuje „ręce i nogi”.

Teraz możemy zacząć szukać rozwiązań. Wyszukiwanie informacji o zaburzeniu w Internecie, wybór odpowiedniego specjalisty i leczenia, a także znajdowanie grup ludzi, którzy podzielają nasze trudności. Znajdując ludzi, którzy nas rozumieją i przechodzą przez to samo, a także łączenie się w grupy wsparcia, może przeciwdziałać psychicznym konsekwencjom stygmatyzacji.

🎭

Mówiąc o motywacji, warto zwrócić uwagę na pewien negatywny skutek zjawiska Rumpelstilzchena.

Nieraz zdarza się, że osoba ze zidentyfikowanym zaburzeniem zaczyna przypisywać mu wszystkie możliwe niepowodzenia w różnych aspektach swojego życia.

Problem staje się wymówką dla unikania aktywności i obowiązków, a jednostka przyjmuje rolę pacjenta i całkowicie oddaje się pod opiekę innych. Wykształca się wyuczona bezradność, pacjent definiuje siebie przez pryzmat choroby i ogarnia go niemoc. Brak mu motywacji do kooperacji i zmiany, bo po prostu w nią nie wierzy, a to stanowi prawdziwą przeszkodę przy wszelkich próbach udzielenia mu pomocy.

🎭

I to bardzo często pojawia się, jeśli dziecku zdiagnozujemy specyficzne trudności w uczeniu się.

Jeśli kończy się na diagnozach, a nie na działaniach i szukaniu rozwiązań, stymulacji i pracy nad doskonaleniem, etykieta taka staje się klątwą zamykającą skarby.

Zdarza się tak w przypadku wielu innych diagnoz, etykiet. Możemy nazwą zwalniać się z wielu sytuacji, działań i używać jej jako wytłumaczenia i tarczy.

🎭

Jak etykietowanie utrudnia życie? Na przykład:

👉🏻Etykietowanie zwykle pociąga za sobą inne zniekształcenie myślenia: selektywną uwagę. W efekcie łatwej wyłapujemy i lepiej zapamiętujemy zachowania zgodnie z etykietą pomijając jednocześnie te, które do niej nie pasują – zarówno własne, jak i innych osób. Na przykład rodzic nadający dziecku etykietę głupka będzie bardziej skłonny wyłapywać i zapamiętywać wszelkie niepowodzenia dziecka jednocześnie ignorując jego sukcesy. A to nie wróży niczego dobrego dla rozwoju samooceny.

👉🏻 Przyczepienie sobie negatywnej etykietki nasila przykre emocje odczuwane w związku z daną sytuacją. Jeśli nie dotrzymałem terminu jakiegoś zobowiązania i zacznę sobie wyrzucać, że jestem niewystarczający i do niczego to nie poczuję się ani lepiej, ani aktywnie nie będę szukać rozwiązania.

👉🏻 Nadanie komuś negatywnej etykiety prowadzi do przeżywania i doświadczania wrogości. Jeśli nadam koledze z pracy etykietę debila będę bardziej skłonny do krytykowania jego zachowań. On zaś w odpowiedzi bardzo łatwo może mi nadać etykietę wrednego gnojka, który tylko chodzi i się czepia.

👉🏻 W sytuacji konfliktu etykietowanie utrudnia porozumienie i ustalenie konsensusu. Zamiast bowiem powiedzieć o tym, co przeszkadza i czego potrzebujemy zaczynamy przerzucać się etykietami.

👉🏻 Etykietowanie jest podłożem stereotypów oraz prowadzi do stygmatyzacji pewnych grup społecznych. Zależnie od swoich poglądów możesz wrzucać ludzi do kategorii z "czarnymi", "czerwonymi",, "złodziejami" itd.

Rozróżnij człowieka i zachowanie – etykietując wydajesz sąd o człowieku zamiast odnieść się do jego zachowania. A to niezwykle ważne, żeby pamiętać: NIE JESTEM MOIMI ZACHOWANIAMI! Mogę zachować się raz czy drugi w określony sposób, ale to nie znaczy, że taki jestem. Poza tym łatwiej zmienić swoje zachowania niż całego siebie. Dlatego ilekroć przyłapujesz się na etykietowaniu, spróbuj zamienić "jestem…" na "zrobiłem…" czy "zachowałem się…".

Analogicznie możesz postępować odnosząc się do czyjegoś zachowania – zamiast mówić "jesteś" albo "co za…" powiedz (albo opisz sobie w myślach) o zachowaniu.

🎭🤍👉🏻⭐️🍀

A teraz przyjrzyj się temu, co pojawiło się w Twojej głowie, od kiedy przeczytałaś/przeczytałeś tytuł artykułu.

👇🏻

Czy wsunął się osąd? Może powątpiewanie? Może trochę pogardy? Np. co to za tytuł???

👇🏻

Czy czytając tę treść podświadomie weryfikowałeś, czy on jest dobry czy niedobry?

„Zobacz ten film, jest świetny”, mówi przyjaciel. Czy chcę, czy nie oglądając go, zastanawiam się, czy miał rację, czy nie, czy się z nim zgadzam, czy nie.

🎭

Tak działa filtr umysłowy i etykiety. Będziemy filtrować rzeczywistość, treści, ludzi w dużej mierze zgodnie z tzw. zapowiedzią, określeniem.

🎭

Dla mnie w tej chwili nie ma znaczenia, czy uznasz go za dobry czy nie.

Ma znaczenie to, że być może ktoś stanie się ciut bardziej uważny w swoich informacjach zwrotnych o dzieciach i wszystkich innych ludziach i będziemy czulsi w tym, co wydobywa się komunikatem z naszego aparatu mowy.

Bardziej harmonijnej współpracy z umysłem i sercem z otworem gębowym wielu ludziom życzmy 

I apeluję przed startem roku szkolnego, by pamiętać, że etykieta, określenie, wiele informacji zwrotnych zostanie w dzieciach na długo, może na zawsze!

👇🏻

Używaj słów mądrze. I może zgodnie z cytatem:

„Jeśli chcesz komuś powiedzieć coś miłego, nie czekaj ani chwili. Jeśli coś złego – poczekaj do jutra może Ci przejdzie”.

 

Joanna M. Zbierska

Share by: